Nathan w stał w drzwiach i iście szatańsko się uśmiechał. Siedziałam tam taka sparaliżowana i nagle coś mnie strzeliło. Muszę to wyjaśnić, bo przecież nie może pomyśleć , że coś do niego czuje, cokolwiek. Było by to raczej błędem, bo ja go nie znam i nie lubię. Nawet nie przepadam za przebywaniem w jego towarzystwie, a co dopiero mówić o jakichkolwiek pozytywnych uczuciach.
- Co? Pogięło cię! Nic takiego nie powiedziałam! - okey, może niezbyt wyjaśnić, ale nie myślałam nad swoją szybką i bezsensowną wypowiedzią , która wydostała się z moich ust - A tak w ogóle to jest już bardzo późno.
- I ? - spytał Jay.
- Chciałabym już iść spać- przewróciłam teatralnie oczami.
- Okey, ale wiesz...bo my mamy tylko jeden pokój gościnny i Kate już go zajęła.
- To co ze mną w takim razie?
Wszyscy spojrzeli na Nathana, a ja już się bałam co za chwilę nastąpi.
- No wiesz...możesz spać u Nath'a - odezwał się Tom. Myślałam, że albo żartuje, albo się przesłyszałam, niestety to nie było ani jedno z moich przypuszczań. Nie musiałam się dziwić. Mówił bez zastanowienia wszystko co mu ślina na język przyniosła.
- Co?! Pogięło?! Na pewno nie!! - oburzyłam się.
- To jedyna opcja. Dopóki nie jest normalny - zaśmiał się Max.
- A Spadajcie! Jeśli mam tu zostać to śpię na kanapie - oznajmiłam.
- Serio? tu jest twardo - odparł Seev.
- Dzięki za troskę, dam sobie radę.
- Wow, jesteś mega uparta ! - ponownie zaśmiał się Max.
- Jeju! Dziękuję Max - poklepałam go po ramieniu.
- Hahahaha, jasne, niema za co.
- Ej, jestem senna, chodźmy już spać, proszę was.
- Jasne, zwijajmy się.
Tsaa, to ich zwijajmy się trwało jakieś 20 minut. Mało ważne. Nawet jak sobie poszli nie było łatwo zasnąć. Mieli rację. Ich kanapa nie była jak widać przeznaczona do spania. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Mebel był twardy, a do tego czułam alkohol. Nawet nie wiem jakim cudem było to możliwe. Jednak te dwie przykre rzeczy nie dawały mi spać. Udało mi się to dopiero o jakiejś drugiej w nocy. Irytujące, można rzec.
***
Wstałam rano niezwykle wypoczęta, co mnie nieźle zaskoczyło , po tym jak trudno było mi zasnąć. Jednak nie przywiązywałam do tego uwagi. Miałam rano jakiś dobry humor mimo tego, że moja ukochana koszulka nadal śmierdziała tym durnym dezodorantem. Postanowiłam poczekać , aż któryś z domowników wstanie , bo tak na prawdę bez tego ani rusz. Nie znałam domu i nie wiedziałam co mam robić. Na szczęście uratował mnie Tom, który zszedł do salonu jakieś piętnaście minut po moim obudzeniu się. Tylko był trochę zaskoczony gdy mnie zobaczył. Nie rozumiałam tego. Zachowywał się jakby zobaczył ducha.
- Alice! Ty nie śpisz?!
- A powinnam? jest już prawie dwunasta Tom - oznajmiłam, na co chłopak się zdziwił.
- Serio?!
- Tak.
- Fuck! O drugiej mamy nagrania w studiu! - spanikował Tom.
- I? To jeszcze prawie dwie godziny.
- Nie znasz chłopaków, dla nich godzina to jest bardzo, bardzo mało - wywrócił oczami.
- To co robimy?
- Chodź! Idziemy ich budzić! - pociągnął mnie za rękę na górę po schodach.
- Nie będą zadowoleni, wiesz?
- Dla mnie to dobrze, będę miał z nich ubaw podczas wywiadu - zaśmiał się.
- Macie wywiad? - zaciekawiłam się.
- Taa, najpierw nagrania w studiu , potem wywiad.
- Czyli trochę pracy?
- Niepotrzebnej, ale tak - zaśmiał się.
Doszliśmy po schodach na górę i po kolei odwiedzaliśmy różne pokoje budząc chłopaków.. Ich pokoje bardzo różniły się od siebie, mimo, że nie wszystkie widziałam. Max od samego wejścia zaatakował nas poduszką. Tom'a pokój to było wysypisko krótko mówiąc. Zastanawiałam się nawet czy kiedykolwiek tam sprzątał. Potem odwiedziliśmy pokój Jay'a. Był nawet w niezłym porządku, porównując te dwa ze sobą. Jay i Tom byli różni tak samo jaki różne były ich pokoje. Nathana i Sivy pomieszczeń mieszkalnych nie widziałam. Seev sam się obudził, a pokoju Nathana nie chciałam ponownie odwiedzać. Zeszłam z Tomem na dół do kuchni , a za nami po kolei schodzili pozostali. Siadłam sobie przy blacie i piłam wodę kiedy do pomieszczenia wszedł Nathan i oparł się o Tom'a. Chwilę potem przysnął oparty o jego ramię, a sam właściciel kończyny zrobił tylko minę ''Help Me''. Zabrałam Nathana z jego ramienia i posadziłam na krześle przy blacie. Kiedy zauważyłam, że zasypia wylałam mu na głowę butelkę wody, hahah trzeba przyznać , że nieźle się wściekł, ale jego mina była bezcenna.
- Co ty robisz?!
- Budzę cię - powiedziałam powstrzymując śmiech.
- Serio?! Nie mogłaś rzucić najzwyklej ''Nathan Wstawaj'' ?!
- hahahaha nie, to by nie było takie zabawne - zaczęłam się śmiać nie mogąc tego dłużej powstrzymać.
- Okey, to też będzie zabawne - przeczesał ręką włosy i wziął mnie na ręce, po czym przerzucił przez ramie.
- Co ty robisz?! Pomocy! Tom! - krzyknęłam uderzając Nathan'a w plecy.
- Młody, co ty kombinujesz? - spytał Tom podnosząc jedną brew.
- Ja? nic, nic - machną ręką, po czym skierował się na górę.
Niósł mnie po schodach, a ja próbowałam zrobić coś żeby mnie puścił, próbowałam go bić, krzyczeć... niestety na darmo. Postawił mnie dopiero na balkonie w swoim pokoju, po czym wychylił przez barierkę. Wystraszyłam się.
- Będziesz mi psuć włosy? - spytał grzecznie.
- Jesteś nienormalny. Pomocy! - Ponownie krzyknęłam.
- Będziesz? - wychylił mnie bardziej.
- Nie! - krzyknęłam zamykając oczy.
- Co? - spytał.
- Nie będę, tylko przestań!
- Wierzę ci - powiedział dumnie,a ja znów stanęłam o własnych nogach.
- Idiota! - ruszyłam w stronę wyjścia, ale podstawił mi nogę i się przewróciłam - Auć!
- Mówiłaś coś? - zaśmiał się.
- Ugh! Nienawidzę cię!
- Wzajemnie. No już, wstawaj - wstając znów się potknęłam, ale tym razem wpadłam w jego ramiona.
- Idiotka - pomyślałam.
*Perspektywa Kate*
Słyszałam jak Alice krzyczała i zaniepokoiłam się. I w ogóle nic nie ogarniałam.
- Hah, Dziewczyna ma przechlapane - zaśmiał się Max.
- Co? Jak to? - zdziwiłam się.
- Normalnie, rozwaliła Nathanowi włosy - wzruszył ramionami.
- Co z tego?
- Hahahaha nie wiesz? On może za to nawet zabić - ponownie się zaśmiał.
- Co?!
- Spokojnie, już idziemy do niej - wstał z miejsca Tom i skierował się ze mną na górę. Gdy tam dotarliśmy Sytuacja nie była tak tragiczna i niebezpieczna jak mi się wydawało, bo zastaliśmy tam wtuloną w siebie parę.
*Perspektywa Alice*
Odepchnęłam od siebie Nathana , a on zaczął się śmiać. Teraz już byłam pewna , że jest kompletnym idiotą.
- Kretyn ! - powiedziałam idąc w stronę drzwi i otrzepując się Nagle zobaczyłam przed sobą Jay'a, Kate, Tom'a i Kels.
- To...wszystko okey? - zaśmiała się Kate.
- Wiem jak to wyglądało, ale ja to wytłumaczę! - spanikowałam.
- Oj Alice...tylko winny się tłumaczy - Tom mnie zagiął.
- Co?! Nie! On chciał mnie zrzucić z balkonu! Potem się potknęłam i po prostu....
- Okey, wierzę - uśmiechnęła się Katie.
- Dziękuję ci.
- A ja nie - odezwał się Tom przez śmiech.
- A ja mało rozumiem...to? Podoba ci się młody? - pojawił się Max.
- Ten idiota? Nie, nigdy !
- Yhym - znów wtrącił Tom.
- Wzajemnie - zaśmiał się Nathan.
- Dobra! Chłopaki! Zbieramy się do studia! - krzykną Tom odwracając uwagę, za co dziękowałam bogu. Wszyscy ruszyli się nagle z miejsc. Jakby sytuacja z przed kilku minut nie miała w ogóle miejsca. Gdy Nathan wychodził, tak jakoś chcący, specjalnie go popchnęłam - Kretyn! - powiedziałam przechodząc obok leżącego na podłodze po upadku chłopaka
***
No więc, chłopcy zbierali się do studia , a ja z Katie do pracy. Miałam nadzieję, że tego dnia będę spała już we własnym łóżku, bo nie uśmiechało mi się spać na kanapie i u chłopaków w domu już nigdy więcej. No w każdym razie wróciłyśmy do naszego mieszkania gdy tylko chłopaki pojechali do studia. My nareszcie byłyśmy w domu. Wrzuciłam bluzkę śmierdzącą dezodorantem do szafy, nawet nie wiem czemu to zrobiłam.Raczej powinnam była ją wyprać. Nie zwróciłam na nią większej uwagi z powodu braku czasu. Potem wzięłam prysznic, ogranęłam wygląd i nareszcie ubrałam się w coś czystego i świeżego. Uśmiechnęłam ię widząc własne odbicie w lustrze. Zrobiłam lekki makijaż i ruszyłam do pracy, a , ponieważ Kate nie miała tyle na głowie, była w pubie przede mną. Od razu przy wejściu przywitał mnie wujek podając fartuch, powiedziałam sama do siebie ''Super...'' przewracając oczami. Pozmywałam stoliki i spojrzałam na bar gdzie było kilka butelek i kartka z ogłoszeniem , którą ktoś zostawił. Zabrałam Butelki, postawiłam na zapleczu i powiedziałam wujkowi żeby coś z nimi zrobił, bo chyba on jedyny wiedział co dokładnie. Nie przejmując się nimi dłużej wróciłam za bar. Natomiast Kate zainteresowała się tym ogłoszeniem, które leżało na blacie.
- Alice Patrz ! Ile tu jest fajnych rzeczy! Różne ciekawe kursy i w ogóle.
- To trzeba powiesić na drzwiach, po to tu leży, a nie po to żebyś na to patrzyła jak na srebrne dodatki u jubilera - zabrałam kartkę kierują cię ku drzwiom, ale Kate mnie zatrzymała.
- Jasne, jasne, zaraz powiesisz, ale zobacz chociaż, o moim zdaniem ciekawe!
- No dobra, tylko, że dla mnie tu nic niema ''ciekawego'' - zaakcentowałam ostatnie słowo.
- Ale dla mnie jest - zaśmiała się - Oj nie przesadzaj.
- Nie przesadzam, mówię serio.
- To jest dla ciebie!
- Kurs na fotografa? Nie znam się na tym...
- A poprzednie wakacje? Robiłaś zajebiste zdjęcia.
- hahahahah, a potem zepsułam aparat - zaśmiałam się.
- Ale ty jesteś uparta ! - pokazała mi język.
- Dziękuję - zaśmiałam się - Dobra, starczy tego, idę to powiesić, bo się bardziej obrazisz - stwierdziłam z uśmiechem.
Poszłam na zewnątrz i wywiesiłam ogłoszenie z uśmiechem na twarzy. Potem wróciłam do pubu, gdzie Katie nadal miała na mnie ''focha''. Pomyślałam sobie , że później jej przejdzie, przynajmniej poprawiła mi humor tego szczególnie idiotycznego popołudnia. No nic, dzień szybko minął , a ruch był dość mały i udało nam się jakoś w zawrotnym tempie skończyć pracę, co sprawiło, że miałyśmy wolne wcześniej. Wykorzystałyśmy to na zrobienie sobie wieczoru filmowego tak we dwie. Uważam , że to był mega dobry pomysł. Chociaż większość filmów jakie obejrzałyśmy należało do gatunku tych strasznych , czyli horrorów, za którymi nie przepadałam. Oczywiście nie to co Kate. Ona wręcz przeciwnie to odbierała. Uwielbiała je oglądać.
***
Rano obudziłyśmy się około 12:00. Dałyśmy radę się pozbierać, mimo , że (jak myślę) późno się położyłyśmy. Po godzinie i kompletnym ogarnięciu się jak to zwykle pojechałyśmy do pubu, do naszej kochanej pracy. W sumie lepsza praca niż spędzanie czasu z chłopakami, a zwłaszcza z Nathanem. Kate oczywiście uważała inaczej, ale to już co kto lubi. Praca tego dnia była niesamowicie nudna. Ciągle klienci, sprzątanie, zmywanie stolików, kilka dostaw towaru... Prościej mówiąc : praca, praca, praca. Dopiero wieczorem pojawił się moment kiedy zaczęło się coś dziać ciekawego, bo przyznam , że lubię kiedy ktoś mnie podrywa. Akurat tego dnia śliczny blondyn o błękitnych oczach, który był tak czarujący , że (co się rzadko zdarza) umówiłam się z nim. No okey, tak serio to kiedy spytał czy pójdę z nim wieczorem na spacer , zaczął plątać mi się język i powiedziałam chyba mniej więcej :
- Ta...ta...tak...okey, jasne - wyjąkałam.
I wyszłam chyba na głupią. Na szczęście nie było tak źle , bo on tylko lekko się uśmiechnął i wyszedł. Miał po mnie wrócić o 20:00. nie mogłam się doczekać. Cieszyłam się chyba do każdego przedmiotu w pubie. Nawet dla klientów byłam bardzo miła, co z mojej strony jest raczej rzadko spotykane , bo zwykle mam minę pokerzysty lub jestem obojętna. Hah tak wyszło , że miałam bardzo dobry dzień. Zastanawiałam się tylko gdzie w chwilach mojego szczęścia znajduje się Katie. I nawet długo nie musiałam się martwić, bo dosyć szybko ją znalazłam. Była na zapleczu i jak to zwykle układała wszystko po swojemu. Lubiła, móc się odnaleźć wśród otoczenia, bo wiadomo było, że jeśli chodzi o Pub było to przydatne. Mi to odpowiadało, bo jeśli ona to układała, ja nie musiałam się potem martwić o to gdzie co jest i ułatwiało mi to pracę. Kiedy przyszłam tam do niej od razu zauważyła mój zjawiskowy humor. Tłumacząc: zrobiła podejrzliwą minę i otworzyła buzię.Tylko, że nie zdążyła nic powiedzieć. Uprzedziłam ją.
- Hey Kitty !!!!
- Hey ? - była wyraźnie zdziwiona moim zachowaniem.
- No co tam ? jak tam , no ? - wręcz sczerzyłam się do niej.
- Dobrze... a u cb ? - spytała z dziwną miną.
- Świetnie ! Doskonale ! Wracam za bar ! Hey ! - wyszłam z ciągłym uśmiechem na twarzy.
Niestety Kate przeczuła, że coś się stało i podążyła za mną. W tej chwili, akurat byłam tak podekscytowana wieczorną randką z czarującym chłopakiem, że nawet jej ciągłe zadawanie pytań na temat mojego nadzwyczajnego humoru nie mogły owego zepsuć. Wykonywałam najprostsze gesty nie mogąc się wysłowić. Dziewczyna spostrzegła, że chodzi o chłopaka. Zaczęła zadawać o wiele więcej pytań na jego temat, a ja tylko patrzyłam na nią czekając aż się uspokoi. Kate w końcu skończyła gadać, a ja powoli i ze spokojem zaczęłam odpowiadać na jej pytania. Oczywiście na te , które potrafiłam.
_____________________________________________________________________
HEY, HAY HELLO !!! Wróciłam po dłuższej nieobecności z odrobinę dłuższym rozdziałem. Mówię od razu, że nie wiem kiedy bd następny, bo mam problemy z internetem, w każdym razie postaram się szybko ;) Proszę o Komentarze. Niedługo będzie kolejny.
Alice ;*