poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Przepraszam.


Więc, dawno mnie tu nie było. przepraszam czytelników, ale chyba dopadł mnie brak weny na to opowiadanie. Chciałabym tu jeszcze kiedyś wrócić i pisać dalej, ale to na pewno nie jest czas obecny.
Jednak, oczywiście jeśli spodobała wam się ta moja praca, to zapraszam na mojego wattapd'a, gdzie pisze całkiem co innego i aktywnie działam. Nazywam się @JustCallMeAlice .
 So... co tu dodać.. nie wiem. widzimy się w przyszłości.
Ps. Jeśli ktoś nie korzysta z Wattpad'a , to link do mojego drugiego bloga macie tu z boku >>>
Bye, Alice xx 

niedziela, 21 września 2014

6. A lot of Suprises

Nathan w stał w drzwiach i iście szatańsko się uśmiechał. Siedziałam tam taka sparaliżowana i nagle coś mnie strzeliło. Muszę to wyjaśnić, bo przecież nie może pomyśleć , że coś do niego czuje, cokolwiek. Było by to raczej błędem, bo ja go nie znam i nie lubię. Nawet nie przepadam za przebywaniem w jego towarzystwie, a co dopiero mówić o jakichkolwiek pozytywnych uczuciach.
- Co? Pogięło cię! Nic takiego nie powiedziałam! - okey, może niezbyt wyjaśnić, ale nie myślałam nad swoją szybką i bezsensowną wypowiedzią , która wydostała się z moich ust - A tak w ogóle to jest już bardzo późno.
- I ? - spytał Jay.
- Chciałabym już iść spać-  przewróciłam teatralnie oczami.
- Okey, ale wiesz...bo my mamy tylko jeden pokój gościnny i Kate już go zajęła.
- To co ze mną w takim razie?
Wszyscy spojrzeli na Nathana, a ja już się bałam co za chwilę nastąpi.
- No wiesz...możesz spać u Nath'a - odezwał się Tom. Myślałam, że albo żartuje, albo się przesłyszałam, niestety to nie było ani jedno z moich przypuszczań. Nie musiałam się dziwić. Mówił bez zastanowienia wszystko co mu ślina na język przyniosła.
- Co?! Pogięło?! Na pewno nie!! - oburzyłam się.
- To jedyna opcja. Dopóki nie jest normalny - zaśmiał się Max.
- A Spadajcie! Jeśli mam tu zostać to śpię na kanapie - oznajmiłam.
- Serio? tu jest twardo - odparł Seev.
- Dzięki za troskę, dam sobie radę.
- Wow, jesteś mega uparta ! - ponownie zaśmiał się Max.
- Jeju! Dziękuję Max - poklepałam go po ramieniu.
- Hahahaha, jasne, niema za co.
- Ej, jestem senna, chodźmy już spać, proszę was.
- Jasne, zwijajmy się.
Tsaa, to ich zwijajmy się trwało jakieś 20 minut. Mało ważne. Nawet jak sobie poszli nie było łatwo zasnąć. Mieli rację. Ich kanapa nie była jak widać przeznaczona do spania. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Mebel był twardy, a do tego czułam alkohol. Nawet nie wiem jakim cudem było to możliwe. Jednak te dwie przykre rzeczy nie dawały mi spać. Udało mi się to dopiero o jakiejś drugiej w nocy. Irytujące, można rzec.

***
Wstałam rano niezwykle wypoczęta, co mnie nieźle zaskoczyło , po tym jak trudno było mi zasnąć. Jednak nie przywiązywałam do tego uwagi. Miałam rano jakiś dobry humor mimo tego, że moja ukochana koszulka nadal śmierdziała tym durnym dezodorantem. Postanowiłam poczekać , aż któryś z domowników wstanie , bo tak na prawdę bez tego ani rusz. Nie znałam domu i nie wiedziałam co mam robić. Na szczęście uratował mnie Tom, który zszedł do salonu jakieś piętnaście minut po moim obudzeniu się. Tylko był trochę zaskoczony gdy mnie zobaczył. Nie rozumiałam tego. Zachowywał się jakby zobaczył ducha.
- Alice! Ty nie śpisz?!
- A powinnam? jest już prawie dwunasta Tom - oznajmiłam, na co chłopak się zdziwił.
- Serio?!
- Tak.
- Fuck! O drugiej mamy nagrania w studiu!  - spanikował Tom.
- I? To jeszcze prawie dwie godziny.
- Nie znasz chłopaków, dla nich godzina to jest bardzo, bardzo mało - wywrócił oczami.
- To co robimy?
- Chodź! Idziemy ich budzić! - pociągnął mnie za rękę na górę po schodach.
- Nie będą zadowoleni, wiesz?
- Dla mnie to dobrze, będę miał z nich ubaw podczas wywiadu - zaśmiał się.
- Macie wywiad? - zaciekawiłam się.
- Taa, najpierw nagrania w studiu , potem wywiad.
- Czyli trochę pracy?
- Niepotrzebnej, ale tak - zaśmiał się.
Doszliśmy po schodach na górę i po kolei odwiedzaliśmy różne pokoje budząc chłopaków.. Ich pokoje bardzo różniły się od siebie, mimo, że nie wszystkie widziałam. Max od samego wejścia zaatakował nas poduszką. Tom'a pokój to było wysypisko krótko mówiąc. Zastanawiałam się nawet czy kiedykolwiek tam sprzątał. Potem odwiedziliśmy pokój Jay'a. Był nawet w niezłym porządku, porównując te dwa ze sobą. Jay i Tom byli różni tak samo jaki różne były ich pokoje. Nathana i Sivy pomieszczeń mieszkalnych nie widziałam. Seev sam się obudził, a pokoju Nathana nie chciałam ponownie odwiedzać. Zeszłam z Tomem na dół do kuchni , a za nami po kolei schodzili pozostali. Siadłam sobie przy blacie i piłam wodę kiedy do pomieszczenia wszedł Nathan i oparł się o Tom'a. Chwilę potem przysnął oparty o jego ramię, a sam właściciel kończyny zrobił tylko minę ''Help Me''. Zabrałam Nathana z jego ramienia i posadziłam na krześle przy blacie. Kiedy zauważyłam, że zasypia wylałam mu na głowę butelkę wody, hahah trzeba przyznać , że nieźle się wściekł, ale jego mina była bezcenna.
- Co ty robisz?!
- Budzę cię - powiedziałam powstrzymując śmiech.
- Serio?! Nie mogłaś rzucić najzwyklej ''Nathan Wstawaj'' ?!
- hahahaha nie, to by nie było takie zabawne - zaczęłam się śmiać nie mogąc tego dłużej powstrzymać.
- Okey, to też będzie zabawne - przeczesał ręką włosy i wziął mnie na ręce, po czym przerzucił przez ramie.
- Co ty robisz?! Pomocy! Tom! - krzyknęłam uderzając Nathan'a w plecy.
- Młody, co ty kombinujesz? - spytał Tom podnosząc jedną brew.
- Ja? nic, nic - machną ręką, po czym skierował się na górę.
Niósł mnie po schodach, a ja próbowałam zrobić coś żeby mnie puścił, próbowałam go bić, krzyczeć... niestety na darmo. Postawił mnie dopiero na balkonie w swoim pokoju, po czym wychylił przez barierkę. Wystraszyłam się.
- Będziesz mi psuć włosy? - spytał grzecznie.
- Jesteś nienormalny. Pomocy! - Ponownie krzyknęłam.
- Będziesz? - wychylił mnie bardziej.
- Nie! - krzyknęłam zamykając oczy.
- Co? - spytał.
- Nie będę, tylko przestań!
- Wierzę ci - powiedział dumnie,a ja znów stanęłam o własnych nogach.
- Idiota! - ruszyłam w stronę wyjścia, ale podstawił mi nogę i się przewróciłam - Auć!
- Mówiłaś coś? - zaśmiał się.
- Ugh! Nienawidzę cię!
- Wzajemnie. No już, wstawaj - wstając znów się potknęłam, ale tym razem wpadłam w jego ramiona.
- Idiotka - pomyślałam.

*Perspektywa Kate*

Słyszałam jak Alice krzyczała i zaniepokoiłam się. I w ogóle nic nie ogarniałam.
- Hah, Dziewczyna ma przechlapane - zaśmiał się Max.
- Co? Jak to? - zdziwiłam się.
- Normalnie, rozwaliła Nathanowi włosy - wzruszył ramionami.
- Co z tego?
- Hahahaha nie wiesz? On może za to nawet zabić - ponownie się zaśmiał.
- Co?!
- Spokojnie, już idziemy do niej - wstał z miejsca Tom i skierował się ze mną na górę. Gdy tam dotarliśmy Sytuacja nie była tak tragiczna i niebezpieczna jak mi się wydawało, bo zastaliśmy tam wtuloną w siebie parę.

*Perspektywa Alice*

Odepchnęłam od siebie Nathana , a on zaczął się śmiać. Teraz już byłam pewna , że jest kompletnym idiotą.
- Kretyn ! - powiedziałam idąc w stronę drzwi i otrzepując się Nagle zobaczyłam przed sobą Jay'a, Kate, Tom'a i Kels.
- To...wszystko okey? - zaśmiała się Kate.
- Wiem jak to wyglądało, ale ja to wytłumaczę! - spanikowałam.
- Oj Alice...tylko winny się tłumaczy - Tom mnie zagiął.
- Co?! Nie! On chciał mnie zrzucić z balkonu! Potem się potknęłam i po prostu....
- Okey, wierzę - uśmiechnęła się Katie.
- Dziękuję ci.
- A ja nie - odezwał się Tom przez śmiech.
- A ja mało rozumiem...to? Podoba ci się młody? - pojawił się Max.
- Ten idiota? Nie, nigdy !
- Yhym - znów wtrącił Tom.
- Wzajemnie - zaśmiał się Nathan.
- Dobra! Chłopaki! Zbieramy się do studia! - krzykną Tom odwracając uwagę, za co dziękowałam bogu. Wszyscy ruszyli się nagle z miejsc. Jakby sytuacja z przed kilku minut nie miała w ogóle miejsca. Gdy Nathan wychodził, tak jakoś chcący, specjalnie go popchnęłam - Kretyn! - powiedziałam przechodząc obok leżącego na podłodze po upadku chłopaka

***
No więc, chłopcy zbierali się do studia , a ja z Katie do pracy. Miałam nadzieję, że tego dnia będę spała już we własnym łóżku, bo nie uśmiechało mi się spać na kanapie i u chłopaków w domu już nigdy więcej. No w każdym razie wróciłyśmy do naszego mieszkania gdy tylko chłopaki pojechali do studia. My nareszcie byłyśmy w domu. Wrzuciłam bluzkę śmierdzącą dezodorantem do szafy, nawet nie wiem czemu to zrobiłam.Raczej powinnam była ją wyprać. Nie zwróciłam na nią większej uwagi z powodu braku czasu. Potem wzięłam prysznic, ogranęłam wygląd i nareszcie ubrałam się w coś czystego i świeżego. Uśmiechnęłam ię widząc własne odbicie w lustrze. Zrobiłam lekki makijaż i ruszyłam do pracy, a , ponieważ Kate nie miała tyle na głowie, była w pubie przede mną. Od razu przy wejściu przywitał mnie wujek podając fartuch, powiedziałam sama do siebie ''Super...'' przewracając oczami. Pozmywałam stoliki i spojrzałam na bar gdzie było kilka butelek i kartka z ogłoszeniem , którą ktoś zostawił. Zabrałam Butelki, postawiłam na zapleczu i powiedziałam wujkowi żeby coś z nimi zrobił, bo chyba on jedyny wiedział co dokładnie. Nie przejmując się nimi dłużej wróciłam za bar.  Natomiast Kate zainteresowała się tym ogłoszeniem, które leżało na blacie.
- Alice Patrz ! Ile tu jest fajnych rzeczy! Różne ciekawe kursy i w ogóle.
- To trzeba powiesić na drzwiach, po to tu leży, a nie po to żebyś na to patrzyła jak na srebrne dodatki u jubilera - zabrałam kartkę kierują cię ku drzwiom, ale Kate mnie zatrzymała.
- Jasne, jasne, zaraz powiesisz, ale zobacz chociaż, o moim zdaniem ciekawe!
- No dobra, tylko, że dla mnie tu nic niema ''ciekawego'' - zaakcentowałam ostatnie słowo.
- Ale dla mnie jest - zaśmiała się - Oj nie przesadzaj.
- Nie przesadzam, mówię serio.
- To jest dla ciebie!
- Kurs na fotografa? Nie znam się na tym...
- A poprzednie wakacje? Robiłaś zajebiste zdjęcia.
- hahahahah, a potem zepsułam aparat - zaśmiałam się.
- Ale ty jesteś uparta ! - pokazała mi język.
- Dziękuję - zaśmiałam się - Dobra, starczy tego, idę to powiesić, bo się bardziej obrazisz - stwierdziłam z uśmiechem.
Poszłam na zewnątrz i wywiesiłam ogłoszenie z uśmiechem na twarzy. Potem wróciłam do pubu, gdzie Katie nadal miała na mnie ''focha''. Pomyślałam sobie , że później jej przejdzie, przynajmniej poprawiła mi humor tego szczególnie idiotycznego popołudnia. No nic, dzień szybko minął , a ruch był dość mały i udało nam się jakoś w zawrotnym tempie skończyć pracę, co sprawiło, że miałyśmy wolne wcześniej. Wykorzystałyśmy to na zrobienie sobie wieczoru filmowego tak we dwie. Uważam , że to był mega dobry pomysł. Chociaż większość filmów jakie obejrzałyśmy należało do gatunku tych strasznych , czyli horrorów, za którymi nie przepadałam. Oczywiście nie to co Kate. Ona wręcz przeciwnie to odbierała. Uwielbiała je oglądać.

***
 Rano obudziłyśmy się około 12:00. Dałyśmy radę się pozbierać, mimo , że (jak myślę) późno się położyłyśmy. Po godzinie i kompletnym ogarnięciu się jak to zwykle pojechałyśmy do pubu, do naszej kochanej pracy. W sumie lepsza praca niż spędzanie czasu z chłopakami, a zwłaszcza z Nathanem. Kate oczywiście uważała inaczej, ale to już co kto lubi. Praca tego dnia była niesamowicie nudna. Ciągle klienci, sprzątanie, zmywanie stolików, kilka dostaw towaru... Prościej mówiąc : praca, praca, praca. Dopiero wieczorem pojawił się moment kiedy zaczęło się coś dziać ciekawego, bo przyznam , że lubię kiedy ktoś mnie podrywa. Akurat tego dnia  śliczny blondyn o błękitnych oczach, który był tak czarujący , że (co się rzadko zdarza) umówiłam się z nim. No okey, tak serio to kiedy spytał czy pójdę z nim wieczorem na spacer , zaczął plątać mi się język i powiedziałam chyba mniej więcej :
- Ta...ta...tak...okey, jasne - wyjąkałam.
I wyszłam chyba na głupią. Na szczęście nie było tak źle , bo on tylko lekko się uśmiechnął i wyszedł. Miał po mnie wrócić o 20:00. nie mogłam się doczekać. Cieszyłam się chyba do każdego przedmiotu w pubie. Nawet dla klientów byłam bardzo miła, co z mojej strony jest raczej rzadko spotykane , bo zwykle mam minę pokerzysty lub jestem obojętna. Hah tak wyszło , że miałam bardzo dobry dzień. Zastanawiałam się tylko gdzie w chwilach mojego szczęścia znajduje się Katie. I nawet długo nie musiałam się martwić, bo dosyć szybko ją znalazłam. Była na zapleczu i jak to zwykle układała wszystko po swojemu. Lubiła, móc się odnaleźć wśród otoczenia, bo wiadomo było, że jeśli chodzi o Pub było to przydatne. Mi to odpowiadało, bo jeśli ona to układała, ja nie musiałam się potem martwić o to gdzie co jest i ułatwiało mi to pracę. Kiedy przyszłam tam do niej od razu zauważyła mój zjawiskowy humor. Tłumacząc: zrobiła podejrzliwą minę i otworzyła buzię.Tylko, że nie zdążyła nic powiedzieć. Uprzedziłam ją.
- Hey Kitty !!!!
- Hey ? - była wyraźnie zdziwiona moim zachowaniem.
- No co tam ? jak tam , no ? - wręcz sczerzyłam się do niej.
- Dobrze... a u cb ? - spytała z dziwną miną.
- Świetnie ! Doskonale ! Wracam za bar ! Hey ! - wyszłam z ciągłym uśmiechem na twarzy.
Niestety Kate przeczuła, że coś się stało i podążyła za mną. W tej chwili, akurat byłam tak podekscytowana wieczorną randką z czarującym chłopakiem, że nawet jej ciągłe zadawanie pytań na temat mojego nadzwyczajnego humoru nie mogły owego zepsuć. Wykonywałam najprostsze gesty nie mogąc się wysłowić. Dziewczyna spostrzegła, że chodzi o chłopaka. Zaczęła zadawać o wiele więcej pytań na jego temat, a ja tylko patrzyłam na nią czekając aż się uspokoi. Kate w końcu skończyła gadać, a ja powoli i ze spokojem zaczęłam odpowiadać na jej pytania. Oczywiście na te , które potrafiłam.

_____________________________________________________________________
HEY, HAY HELLO !!! Wróciłam po dłuższej nieobecności z odrobinę dłuższym rozdziałem. Mówię od razu, że nie wiem kiedy bd następny, bo mam problemy z internetem, w każdym razie postaram się szybko ;) Proszę o Komentarze. Niedługo będzie kolejny.
Alice ;*


czwartek, 21 sierpnia 2014

5. Say Thank You


Zastanawiałam się jak go obudzić. Musiałam to zrobić jakoś delikatnie. Nie wiadomo co mu tym razem mogło do głowy strzelić. Myślałam i myślałam... dostałam nagłego olśnienia, kiedy spojrzałam na szafkę niedaleko mnie. Stał tam dezodorant.
- Kate, czy mogłabyś mi podać ten dezodorant? - wskazałam
- Proszę.
- A teraz , któregoś z panów proszę o koszulkę.
- O nie - powiedzieli chórem.
- Serio?!
 
- Niestety - wzruszył ramionami Max.
- Ugh....to się chociaż odwróćcie!
Zdjęłam koszulkę i spryskałam dezodorantem. Przyłożyłam nathanowi do twarzy, a on zaczął kaszleć i wreszcie się obudził. Tak wiem, durny plan , ale w tamtej sytuacji starałam się wymyślić coś na szybko. Założyłam z powrotem koszulkę , mimo , że cała śmierdziała męskim dezodorantem.
- Gdzie ja jestem, co się stało?
- Uderzyłeś się w głowę, leżysz na podłodze.
- Yhym? auu.
- A właśnie, sio! muszę mu to opatrzeć.
- Okey ! idziemy! Młody? lepiej powiedz ''Dziękuję''- powiedział Tom i wszyscy wyszli.
- Amm...Dziękuję ?- Odezwał się Nathan.
- Niema za co - powiedziałam podnosząc go.
Pomogłam mu wstać , posadziłam go na łóżku i zaczęłam opatrzać to małe rozcięcie. Najdziwniejsze i dosyć wkurzające było to, 
 że cały czas się na mnie patrzył.
- Nathan, przestań się gapić. To krępujące - zaśmiałam się, ale chyba źle to odebrał, bo on też się zaśmiał.
- Piękna jesteś.
- Chyba dosyć mocno uderzyłeś się w głowę. Może zrobię ci herbaty, chcesz?
 
- Tak, tak , ale zaraz wrócisz prawda? 
 - zrobił smutne oczka.
- Wrócę, ale załóż koszulkę - oznajmiłam , po czym wyszłam.
Zeszłam do kuchni zrobić herbatę dla Nathana. Taką jaką radzili mi chłopcy, z mlekiem. Nie rozumiałam tylko jak ktoś może to pić, mi się to wydawało ochydne. No nic, zrobiłam tą herbatę i poszłam do pokoju Nathana , chociaż nie byłam pewna czy wszystko z nim w porządku.
- Jestem z twoją herbatą - weszłam do pokoju.
- Ooo, dziękuję - wziął łyka i odstawił kubek - a mogę prosić o coś jeszcze?
 
- Yhym? o co ? - Spytałam
 
- O ciebie - złapał mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie.
- Możesz prosić - zabrałam jego ręce - czy dostaniesz , to inna sprawa - podałam mu znów kubek.
Chwilę potem wszedł lekarz.
 
- To jest Nathan - wskazał Max.
- Dobrze, proszę, czy mogłaby pani wyjść ? - spytał uprzejmie starszy pan.
- Oczywiście - Wyszłam i razem z chłopcami czekałam za drzwiami.
Po jakichś 20 lub 30 minutach lekarz wyszedł i pozytywnie się do nas uśmiechnął.
- I co z nim - spytał Jay.
- Wszystko jest w porządku. Jeśli dziwnie się zachowywał lub zachowuje to tylko lekki wstrząs mózgu i nie długo powinno mu przejść, ale teraz uważam, że najlepszym rozwiązaniem dla niego będzie odpoczynek.
- Dobrze, zajmiemy się nim. Dziękujemy za pomoc - podziękował Max i odprowadził starszego pana do drzwi.
Lekarz wyszedł, a ja skierowałam się do pokoju , w którym był Nathan. Nawet nie wiem czemu...
- On ma iść spać Alice - zatrzymał mnie Tom.
- Zrozumiałam.
- Ale sam.
- Ugh...zamknij się Parker!
- Dobra, dobra. Musimy go zabrać do jego pokoju.
- To, to nie jest jego pokój?
- Nie. Ten jest gościnny.
- Aaaa. Okey, a jego pokój gdzie?
 
- Tu obok, tylko uważaj, bo się wkurza jak ktoś tam wchodzi.
- Dobra? - odpowiedziałam niepewnie.
Poszliśmy z Tomem do Nath'a i jakimś cudem wyciągnęliśmy go z pokoju, w krtórym był żeby zaprowadzić go do jego ''pokoju''. Podeszliśmy do drzwi. Nathan sam tam wszedł, potem Tom, a ja nie wiedziałam czy mogę.
- Alice? chodź. I uwierz. To jedyna szansa żeby tu wejść bez konsekwencji - odezwał się Tom.
Weszłam tam niepewnym krokiem, a na myśl przyszło mi ''WOW''. Pokój był niesamowity. Przestronny, ciepły i do tego genialnie urządzony. 
 Duża szafa, oczywiście Full Capy na pierwszym miejscu i nie wiem jakim cudem, ale było czysto. Takie małe królestwo Nathana. Gdzie właściciel skakał po łóżku jakby nigdy w życiu czegoś takiego nie widział. Nie spodziewałam się tego.
- Dobra ja idę , a ty go połóż spać - wyszedł Tom zostawiając mnie z Nathanem.
- Co?! Dobra Alice, uspokój się to tylko zwykłe dziecko , które trzeba położyć spać - mówiłam do siebie.
- Nie jestem dzieckiem! I nie idę spać! - zaprotestował Nathan
- Dobra , nie ważne, ale idź już spać, bo ja też chce już wracać do domu ! - krzyknęłam
- Okey, okey, tylko się przebiorę - wyszedł do łazienki, po chwili wrócił i położył się na łóżku.
Chciałam wyjść, ale Nathan mnie zatrzymał.
- Boli mnie głowa.
 
- Niedługo przestanie i będzie w porządku - pocieszyłam go i wyszłam.
Chyba zasnął. Ja poszłam na dół do salonu , gdzie naturalnie siedziała już cała banda. Włącznie z dziewczynami.
- I co z młodym? - spytał Max
- Ma dużo spać, bo zachowuje się jak 3 letnie dziecko , przez ten wstrząs mózgu - odpowiedziałam
- Dobra, czyli dużo snu.
- Tak. A właśnie, Kate , jest już późno, musimy się zwijać - oznajmiłam.
- A tak, chłopaki, my musimy spadać - zgodziła się Kate.
- Co? niema nawet mowy. Jest późno i ciemno, a jeśli coś wam się stanie? - spytał Jay.
- Nam? coś się stanie? Błagam...jestem ja i Alice, nic nam nie będzie - machnęła ręką Kate.
- Hah, jasne, ale jednak nalegamy - odezwał się Max.
Spojrzałam pytająco na Kate, a ona skinęła głową co pewnie miało znaczyć tak..więc zgodziłyśmy się zostać.

***

Taaa, kilka godzin minęło od naszej (teraz sądzę, że głupiej) decyzji zostania na noc u chłopaków. Sądzę tak, ponieważ, po nie całych piętnastu minutach zaczęły się długie i nudne rozmowy, oraz pytania. Mnóstwo pytań. W większości były dziwne lub niezręczne. Gdybym wiedziała, że tak będzie, nigdy bym nie została tam na noc.
- Alice, czemu ty tak nienawidzisz Nathana? - odezwał się JAy.
- Nie wiem , o co wam chodzi.
- Alice... - przewróciła oczami Kate.
- Ugh...Dobra, ale to nie jest tak, że go nienawidzę, po prostu zrobił złe pierwsze wrażenie.
- A tak, na prawdę , to co o nim myślisz.
- To głupie!
 
- Wcale nie, powiedz - wtrącił się Tom.
- Okey...Myślę, że jest... Miły, zabawny i w ogóle...
- Czyli jednak trochę mnie lubisz? - usłyszałam głos za sobą i nagle mnie sparaliżowało.
___________________________________________________________________
 Jest z powrotem! Po trochę długiej nieobecności , ale wróciłam! Oto kolejny rozdział, ale bardzo was proszę o komentarze!
 Alice ;*

środa, 13 sierpnia 2014

4. What happened

Trzy dni później ***

Wstałam rano, ogarnęłam się, ubrałam, pomalowałam na tak zwane ''bóstwo''. Po czym pojechałam do pubu. A zapomniałabym, że pojechałyśmy tam razem z Kate. Godzina 12:00 , jak zwykle byłyśmy wcześniej. Dzień był świetny, mówiąc o pogodzie i napiwkach. Chcąc , nie chcąc zleciał szybko. Pracowałyśmy do jakiejś 15:00 na oko, a potem wpadł Jay, za którym przyznam, że się stęskniłam.
- Hej dziewczyny - pomachał do nas wchodząc.
- Ooo, hej Jay - powiedziałam entuzjastycznie
- Mam dla was propozycję.
- Słuchamy - pojawiła się Kate.
- Może do nas wpadniecie, w odwiedziny?
- No jasne, kiedy? - spytała Kate.
- Może zaraz?
- A bedą wszyscy? - nie wiem czemu to powiedziałam..
- Tak a co?
- Nie ważne, nie możemy teraz iść.
- No proszę... - Kate zrobiła oczka smutnego psa.
- Dobra, czekaj... Wujku!
- Tak?! - krzyknął mi z zaplecza - Możemy już wyjść?! skończyć wcześniej?!
- Dobrze, miłego dnia!
- Dziękujemy! - Kate zaczęła skakać ze szczęścia.
- To idziemy? - uśmiechnął się Jay.
- No chodźmy - odwzajemniłam uśmiech.
Zdjęłyśmy fartuchy i trochę posprzątałyśmy, po czym ruszyłyśmy z Jay'em do domu The Wanted. W drodze przyznam, że nam się nie nudziło. Gadaliśmy, śmialiśmy się. Spacer był bardzo przyjemny, zwłaszcza z powodu pogody i towarzystwa. Po jakichś 10 minutach wreszcie dotarliśmy do celu. Byliśmy już przed drzwiami kiedy Jay się nagle obudził.
- Ej, czekajcie, zapomniałem wam o czymś powiedzieć.
- O czym? - spytałam zaciekawiona.
- Chłopcy nie wiedzą, że nas odwiedzicie.
- Jesteś podstępny Jay - stwierdziłam.
- Hah, Dzięki - posłał mi uśmiech - Ale nie zdziwcie się tym co tam zobaczycie.
- Jasne.. - machnęła ręką Kate.
Słowa Jay'a zbytnio nas nie przeraziły. Weszłyśmy do środka, ale to co tam zobaczyłyśmy było na prawdę zadziwiające. Tom biegał po schodach z góry na dół jakby czegoś szukał. Siva i Max skakali po łóżku (z tego co słyszałam)  chyba któryś z nich spadł, bo było słychać niezły huk. Tylko ciekawiło mnie gdzie jest Nathan. Zastanawiałam się , ale szybko tego pożałowałam. Wyszedł sobie jak gdyby nigdy nic z salonu. No w sumie było to trochę dziwne, bo śpiewał sobie ''Chasing the Sun''. Chociaż, to nie było najbardziej interesujące. Moją uwagę przykuło to, że był bez koszulki. Zrobiło mi się słabo, bo patrzenie na chłopaka bez koszulki, gdy się niema chłopaka to niecodzienny widok.
 - Ej wiecie co? Trochę....kręci mi się...w głowie... - i end.

*Perspektywa Kate*

Stałyśmy tam jak wryte i nagle Alice zemdlała. Tak po prostu upadła obok mnie. Akurat gdy zobaczyła Nathana? ...hmm.
- Yes!!! - podskoczyłam z radości.
To na pewno z powodu Nathana. W tym momencie Jay popatrzył na mnie z miną ''WTF?!'', a potem znów na leżącą na ziemi Alice.
- Cieszysz się , że zemdlała?! - był zszokowany.
Poza tym , to wszyscy chyba usłyszeli jak upadła, bo w jedną sekundę zeszli się obok nas.
- Nie zrozumiecie mojego planu - machnęłam ręką.
- No zrób coś wreszcie! - zareagował Nathan.
- Okey, okey - zaczęłam ją podnosić, ale dostałam sms-a i ją upuściłam - Ups.

*Perspektywa Alice*

- Auć - jęknęłam łapiąc się za głowę, po czym Jay podał mi rękę i wstałam
- Co się stało ? Strasznie boli mnie głowa.
- Zemdlałaś - wyjaśnił Siva.
- Co?
- Napędziłaś nam niezłego stracha.
- W sumie to logiczne, bo pamiętam tylko kręcący się pokój.
- A tak w ogóle to nie nam tylko młodemu - wskazał na Nathana Max.
- Serio? - zaśmiałam się.
- Pff.. - machnął ręką Nathan, po czym pobiegł po schodach na górę. Aż się za nim kurzyło.
- Złapmy go! - krzyknął Max.
- Jasne! - krzyknęliśmy chórem i pobiegliśmy za nim.
Gdy byliśmy w jakimś pokoju chłopaki go trzymali, a ja i Kate łaskotaliśmy. Wtedy stało się coś czego się nie spodziewałam. Nathan się wydostał i chciał wybiec z pokoju. Tylko, że nie zauważył i uderzył w futrynę od drzwi, po czym upadł. Wyglądało to całkiem zabawnie. Dla nich, ale ja byłam przerażona. On tam tak lezał i nic. Postanowiłam coś zrobić. Podbiegłam do niego i zauważyłam małe rozcięcie na jego czole. Zaczęłam rozsyłać wszystkich po coś, żeby nie stali jak ci idioci i nie patrzyli na Nathana. Kazałam przynieść lód , bandaż i kilka innych rzeczy , a ponieważ w ich domu (podejrzewam) trudno coś takiego znaleźć.. byłam pewna , że trochę czasu im to zajmie. Zostałam sama z Nathanem, trochę się bałam , ale coś musiałam zrobić. Nagle (na moje nieszczęście) Nathan się przebudził.
- Jestem w niebie? - spytał lekko otwierając oczy.
- Nie idioto. Jesteś w jakimś pokoju, na podłodze, uderzyłeś się w głowę - zaśmiałam się.
- Więc mam nadzieję, że to sen
- Co? Cze.. - nie zdążyłam dokończyć.
Nathan lekko się podniósł i.. i musnął delikatnie moje usta. Potem znów zemdlał, a ja się zastanawiałam, co się właśnie stało. To nie był przecież pocałunek. Ja ledwo poczułam to muśnięcie...kurcze...co by się stało gdyby nie zemdlał? Nagle usłyszałam jak ktoś biegnie po schodach. Chwile potem wszyscy już byli obok mnie.
_______________________________________________
Hej, hej , hej ! wróciłam i macie kolejny rozdział, który jest bardzo długi, niestety. Proszę o komentarze.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

3. Nic nie ogarniam...

Obudziłam się rano, na stoliku, obok Nathana , bardzo blisko Nathana i pomyślałam 'What the fuck?'. Okey, nie bardzo pamiętałam co się działo w nocy...ale przecież ...nie, mało możliwe , żeby stało się coś ważnego czego bym nie pamiętała...wiem tylko, że dużo wypiliśmy, wszyscy bez wyjątku.
- Wygodnie ci na mnie? - usłyszałam Nath'a.
Wystraszyłam się i spadłam ze stolika na Maxa.
- Auć- jęknął
- Sorki - przeprosiłam go cichym głosem, po czym wróciłam na stolik.
Nie kładłam się już obok Nathana , bo wydawało mi się to głupie. Zeszłam ze stolika na podłogę, wreszcie. Nagle usłyszałam huk, tom spadł z lady przy barze na podłogę. Przez to sporo osób się obudziło. Postanowiłam zrobić dobry uczynek. Ruszyłam w kierunku baru. Na ladzie postawiłam 20 butelek wody, które zniknęły w błyskawicznym tempie. Tym , którzy wzięli butelki kazałam się podzielić z innymi. 2 butelki wzięłam ze sobą i siadłam z powrotem na stoliku. Napiłam się wody z jednej butelki ,a drugą oddałam Maxowi, który podzielił się z Nathanem.
- Boże, czuję jakby głowa miała mi wybuchnąć- powiedziałam.
- Ja też...co się wczoraj działo?- spytał Nath.
Po chwili doszedł do nas Tom.
- Nic nie pamiętam oprócz alkoholu, a wy?
- Nie - powiedzieliśmy chórem.
Nagle do pubu weszli Siva i Nare.
- Hej Wam! - pomachali do nas.
- Hej? - zdziwiłam się.
- Rozumiem , że nic nie pamiętacie?
- Nie, a tak w ogóle to kiedy wyszliście? - zdziwił się Nath.
- Trochę po drugiej, kiedy byliście już nieźle pijani.
- Okey, ale co się wczoraj działo?
- No dobra, to w skrócie tak. Przysiadła się do nas Alice, graliśmy w butelkę , oczywiście na wyzwania. Potem Alice musiała wyjść , więc przysiadła się do nas Kate. Alice wróciła i przyniosła butelkę whisky, a potem zaczęliśmy znosić różne rodzaje alkoholu. Po jakimś czasie się upiliście i zasnęliście jak sądzę- Wyjaśnił Seev.
- Nie zapomniałeś o czymś? - spytała Nare.
- Byli pijani, nie pamiętają.
- Może im powiedzmy?
- W końcu sobie przypomną.
- O czym wy gadacie?! - w końcu się zdenerwowałam.
- O niczym! - odpowiedzieli chórem.
- yhym.. - powiedziałam na równi z Nathanem, po czym złapałam się za głowę.

*** Godzinę później ***
- Okey, wszyscy wyszli, zostaliście tylko wy, więc sio! - wskazałam na chłopaków.
- Dobra, lecimy, pa - odpowiedzieli i wyszli.
Zajęłam się pracą, głównie sprzątaniem. Na szczęście nie było tego dużo, bo wychodząc każdy coś ogarniał. Szybko skończyłam. Wujek Mike zdecydował, że zamknięcie Pubu na jeden dzień po tak dużej imprezie będzie dobrym pomysłem. Miał rację. Gdyby nie to, musiałabym pracować sama, ponieważ Kate była tak padnięta, że  od razu (nie pomagając mi w sprzątaniu) pojechała do domu. Zostałam w pubie krótko i także pojechałam do domu, gdzie Kate spała jak zabita, co było raczej dziwne o 13:30.
_______________________________________________________

Okey, jest kolejny rozdział! Proszę o komentarze. A właśnie, sorki, że tak krótko, ale obiecuję , że kolejny będzie dłuższy...i może nawet ciekawszy
Alice ;*

piątek, 1 sierpnia 2014

2. We own the night.

Była 12:00 , ale lubiłam przyjeżdżać wcześniej i planować sobie cały dzień, przygotowywać wszystko. Tak jak i Kate (której rano nie było w domu). Przyjechałam, weszłam do pubu , rozejrzałam się i poszłam na zaplecze zostawić rzeczy. Tam oczywiście szefowała już Kate. Ze słuchawkami na uszach przestawiała różne skrzynki w rytm muzyki xD.
- Hej, czego słuchasz?
- Oh, Alice wstałaś już.
- Jak widać... więc?
- Zobacz - powiedziała podając mi słuchawki.
- The Wanted? Mi narazie wystarczy, rób to co robiłaś wcześniej.
- Okey.
Spojrzałam w okno od drzwi, po czym napięcie odwróciłam się w stronę Kate.
- O nie, to wygląda na ciężkie, wiesz co? pomogę ci.
- Co się stało? tak nagle zmieniłaś zdanie... - zaczęła powoli się domyślać, a ja starałam się zasłonić jej okno, ale wreszcie zobaczyła to co jej zasłaniałam. To był koniec.
- Aha! To o to chodzi! Nie masz odwagi tam wyjść! - krzyknęła.
- Wcale nie i mów ciszej , bo jeszcze ten idiota to przyjdzie!
- Wiedziałam! a teraz idź tam i pogadaj z nim - powiedziała po czym wypchnęła mnie przez drzwi.
Nathan już się tam kręcił, chyba szukał Full Capa. Modliłam się żeby mnie nie zauważył, ale było za późno.
- Hej! amm...
- Hej.. - powiedziałam po czym wróciłam na zaplecze, ale Kate ponownie mnie wypchnęła.
- Mogłabyś mi pomóc?
- Tak...tylko...okey, w czym?
- Więc, wczoraj zostawiłem tutaj Full Capa z napisem ''SEXY TIME'', może go widziałaś?
- Nie...to znaczy tak! Jest tutaj ... proszę - powiedziałam podchodząc do lady i podając mu czapkę.
- Dziękuję, więc widzimy się wieczorem?
- My? już to widzę - odwróciłam się
- Nie ważne, muszę iść , pa.
Nathan wyszedł, a ja odetchnęłam z ulgą i wróciłam na zaplecze gdzie zobaczyłam złowieszczy uśmiech Kate.
- Już po wszystkim? liczyłam na więcej.
- Udław się puszką!- Powiedziałam do Kate, która zaczęła się krztusić colą- Serio? takie to śmieszne?- spytałam podnosząc skrzynkę.
- Nawet nie wiesz, nie widziałaś swojej miny.
- A spadaj- Potem wyszłam.
Była już 13:00 , więc postanowiłam wziąć się do roboty.

***
Okey, dzień szybko zleciał. Godzina 20:30. Impreza miała się zacząć o 21:00 i przyszli już wszyscy zaproszeni goście. Max poprosił mnie i Kate żebyśmy się jakoś ładnie ubrały. Mnie to mało obchodziło, ale Kate się przejęła.
- Nie przejmuj się tak. my będziemy pracować.
- Co z tego? Chce ładnie wyglądać. A poza tym..jak się tak mądrzysz , to w co ty się ubierasz?
- Standard. Czarne rurki, kolorowy t-shirt i białe trampki.
- Beznadziejnie - westchnęła.
- Co się stało?
- Psujesz mój plan.
- Jaki plan? - spytałam zdziwiona.
- Nie ważne.
- Oj Katie, a ty co zakładasz?
- Sukienkę
- Ale my będziemy pracować!
- Nie znasz się.
Ona założyła czerwono- fioletowo...oj Dobra. Kolorową sukienkę. Ale ja się nie myliłam, tylko zaczęła się impreza, zaczęła się i praca. To znaczy...tak bardziej dla mnie, bo Kate poszła się bawić. Mój wujek zatrudnił na ten wieczór 3 dodatkowych pracowników i ciągle mi powtarzał, że mam iść korzystać z imprezy, ale ja byłam nieugięta i trzymałam się roznoszenia drinków. Nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imię, to był Max.
- Hej Alice! - pomyślałam sobie ''skąd on zna moje imię?''
- Hej, podać wam coś? - postanowiłam być miła..
- Nie, chcieliśmy cię przeprosić za nasze wczorajsze zachowanie - odezwał się Nathan
- Niema za co, to w sumie moja wina, miałam zły humor i byłam trochę zdenerwowana.
- Dobra, w takim razie to twoja wina - zaśmiał się Max.
- Może się do nas przysiądziesz? - spytał Tom.
- Nie mogę, muszę pracować... - wywróciłam oczami.
- No nie bądź taka - poparła go blondynka siedząca obok.
- No dobra...tylko zabiorę te wasze wszystkie puste szklanki itp.
Wzięłam wszystko, postawiłam na tacy i chciałam odejść, ale się poślizgnęłam . Wylądowałam za kolanach Nathana, a taca na rękach Maxa. Miałam szczęście, że nic się nie zbiło.
- A mówiłam wam już, że jestem niezdarna?- zapytałam wstając.
- Nie musiałaś mówić - zaśmiał się Jay.
Ja wzięłam tacę od Maxa i zaniosłam do baru.
- Wujku! zmieniam zdanie idę na imprezę.
-Życzę powodzenia - krzyknął mi z zaplecza
Wzięłam puszkę coli i ruszyłam w ich stronę. Jednak w pewnym momencie się zawachałam.... Spojrzałam na Kate, która dobrze się bawiła tańcząc z jakimś chłopakiem i wtedy do mnie doszło ''co ci szkodzi Alice?''. Po chwili ruszyłam dalej.
- No jestem- powiedziałam z uśmiechem.
- Siadaj - Max wskazał miejsce obok Nathana.
- Na serio? Muszę akurat tutaj?
- Tak, to jedyne wolne miejsce.
- No dobra - niechętnie zajęłam miejsce obok bruneta.
- Zagrajmy w coś - odezwał się Jay.
- Mam butelkę- powiedział z uśmiechem Max.
- Okey - wzruszyłam ramionami.
- Tylko my gramy inaczej, wiesz?
- Czyli jak? - spytałam niepewnie.
- Zobaczysz.
Pierwszy kręcił Max. Wypadło na Toma, który wybrał wyzwanie.
- Okey, to masz wypić za jednym zamachem cały kufel piwa, a drugą ofiarą bd Kelsey, czyli razem 2 kufle.
- To wy gracie na wyzwania w parach? - spytałam.
- Tak jakby. Losuje się osobę i jej ofiarę - odezwał się Siva.
Chwilę potem przyniesiono im 2 kufle. Byłam zaskoczona , że im się udało. 4 Kręcenia i 4 dziwne zadania później wypadło na mnie. Tom mnie kręcił, a niech go! Patrzył na mnie ze złowieszczym uśmiechem, który często widziałam w #Wanted Wednesday, przed każdym głupim żartem , jakie Tom wykręcał chłopakom.
- No dobra....ofiarą będzie Nathan - to nie zabrzmiało dobrze.. - Pocałujcie się!
Spojrzeliśmy z Nathanem po sobie...
- Nie!!!- równocześnie zaprotestowaliśmy.
- No błagam , to tylko pocałunek.. - zaśmiał się.
- Już bym wolała stół pocałować! Wybierz co innego.
- To się chociaż przytulcie.
- Trochę to nie miłe....
- Ej! niema tak, przytulcie się i koniec kropka.
W tym momencie odwróciłam się w stronę Nathana i przytuliłam go...to było nawet bardzo miłe, ale nie potrafiłam tego przyznać.
- I?
- Zamknij się. Zaraz wrócę...twoje perfumy przyprawiają mnie o mdłości.
- Bardzo śmieszne!

***
Okey, ochłonęłam i wróciłam do pubu. Spojrzałam na stolik chłopaków i poszłam po butelkę whisky. wzięłam ją, wróciłam do chłopaków i niechętnie wróciłam na poprzednie miejsce.
- Wszystko okey? - spytał Nath.
- Tak, poszłam się przewietrzyć, a potem poczułam się spragniona.Ooo, Hej Katie, chcesz whisky?
- Ale serio? xD - upewniał się.
- Tak, w jak najlepszym., chcesz? - spytałam podając mu butelkę.
- Nie dzięki...
- Ja chce! - krzyknął Max.
- Ja też! - krzyknęła Kate.
- I ja! - Krzyknął Jay.
- Okey, kolejka dla wszystkich z wyjątkiem tego nudziarza - powiedziałam wskazując Nathana.
- Yuuuuhuu!!! - krzyknął Max.
Butelka Whisky Szybko poszła. Potem chłopaki zamawiali jeszcze inne rodzaje alkoholu, które moim zdaniem pyły niezłe. Oczywiście po jakimś czasie nawet Nathan się ogarnął i zaczął pić razem  z nami.

***
________________________________________________________

I jest Kolejny rozdział! Wyszedł chyba jakiś długi... proszę bardzo o komentarze xD Jeśli wgl ktoś to czyta...

Alice ;*







środa, 30 lipca 2014

1.Not nice to meet you

Taaa, bardzo cieszyłam się na kolejny wieczór w pubie. Ale ten nawet nie był taki zły. Lubię napiwki. Tak, był mecz, kibice lubią oblewać zwycięstwa, chociaż ja nawet nie zwróciłam uwagi na to kto grał. E tam, nie narzekałam...no Kate też nie.Rozdawałam spokojnie drinki , ale moją uwagę zwróciło dwóch gości , którzy właśnie weszli do pubu. Wydawało mi się , że ich znam. Wyszłam na zaplecze i spoglądałam przez szybę. Rozmawiali z Mike'em (szefem pubu i moim wujkiem), a on się na wszystko zgadzał, co było raczej dziwne. Nie wiedziałam niestety o co chodziło, bo Kate odwróciła moją uwagę.
- Kobieto, widziałaś ich?!
- Tak, a co?- spytałam zdziwiona.
- No nie mów , że ich nie poznajesz!
- Nie, a poza tym mamy jeszcze dużo roboty , więc jeśli możesz...hmm ogarnij się- Wzięłam skrzynkę z piwem i chciałam wyjść , ale Kate mnie zatrzymała.
- To ty się ogarnij!!! Przecież to są Max i Nathan z The Wanted.
- O mój boże! Serio? - powiedziałam sarkastycznie.
Zaraz po tym wyszłam i stanęłam z barem, a Kate robiła za kelnerkę. Za chwilę Nathan i Max usiedli przy barze jak gdyby nigdy nic i zamówili drinki.A ja sobie powtarzałam , że to zwykli klienci.
- Hey - przywitał się Max.
- Hey - Odpowiedziałam.
- Śliczna  jesteś - uśmiechnął się Nath.
- Nie prawda. podać coś jeszcze?
- Prawda, jesteś piękna.
- Spadaj. Czy podać coś jeszcze?
- Tyle wystarczy- odpowiedział Max
- A właśnie, nie pracuję tu dla taniego podrywu. Zaraz podam zamówienie.
- Odpuść mu ,  młody się nie zna na podrywie- uśmiechną się Max.
- Dobra - powiedziałam lekko poirytowana.
 I zaczęłam realizować zamówienie. Po 5 minutach podałam im drinki, a potem zamieniłam się z Kate. Byłam lekko zdenerwowana, nie wiedziałam, że zespół który tak lubię może być chamski.Na szczęście długo w Pubie nie zostali i po 20 minutach wyszli. Kiedy ponownie stanęłam za barem zauważyłam, że Nathan (czyt.Idiota) zapomniał Full Capa. Niestety było już za późno by mu go oddać. Więc odłożyłam go pod ladę.
- Rozwiązałam twój problem- powiedziała Kate.
- Jaki problem i jak?
- Oni tu przyszli w jakimś celu, tak?
- Tak.
- Więc oni robią jutro imprezę , tu w pubie.
- To już wiem po co przyszli. i co w związku z tym?
- To, że jutro oddasz Nathanowi Full Capa.|
- Ja? Zapomnij, nie lubię go.
- Niema wymówek! Znam minę ''trochę mnie kusi''
- Głupia jesteś. i tak tego nie zrobię.
- Jeszcze zobaczymy...-powiedziała Kate z dumą wychodząc.
Pomyślałam sobie ''nieważne''. Zostałyśmy w pubie jeszcze 2 godziny. Potem wróciłyśmy do domu. Ja od razu poszłam spać.
***
Następnego dnia rano obudziłam się, a w mieszkaniu nie było Kate. Postanowiłam , że później do niej zadzwonię.Ogarnęłam się i pojechałam do Pubu.

________________________________________________
I jest pierwszy rozdział ! Taki byle jaki , ale pamiętajcie, że dopiero zaczynam. Ma nadzieję , że ktoś to w ogóle  czyta. A jeśli czyta to proszę o komentarze. Do następnego!
Alice :*