Zastanawiałam się jak go
obudzić. Musiałam to zrobić jakoś delikatnie. Nie wiadomo co mu tym razem mogło
do głowy strzelić. Myślałam i myślałam... dostałam nagłego olśnienia, kiedy
spojrzałam na szafkę niedaleko mnie. Stał tam dezodorant.
- Kate, czy mogłabyś mi podać ten dezodorant? - wskazałam
- Proszę.
- A teraz , któregoś z panów proszę o koszulkę.
- O nie - powiedzieli chórem.
- Serio?!
- Niestety - wzruszył ramionami Max.
- Ugh....to się chociaż odwróćcie!
Zdjęłam koszulkę i spryskałam dezodorantem. Przyłożyłam nathanowi do twarzy, a on zaczął kaszleć i wreszcie się obudził. Tak wiem, durny plan , ale w tamtej sytuacji starałam się wymyślić coś na szybko. Założyłam z powrotem koszulkę , mimo , że cała śmierdziała męskim dezodorantem.
- Gdzie ja jestem, co się stało?
- Uderzyłeś się w głowę, leżysz na podłodze.
- Yhym? auu.
- A właśnie, sio! muszę mu to opatrzeć.
- Okey ! idziemy! Młody? lepiej powiedz ''Dziękuję''- powiedział Tom i wszyscy wyszli.
- Amm...Dziękuję ?- Odezwał się Nathan.
- Niema za co - powiedziałam podnosząc go.
Pomogłam mu wstać , posadziłam go na łóżku i zaczęłam opatrzać to małe rozcięcie. Najdziwniejsze i dosyć wkurzające było to, że cały czas się na mnie patrzył.
- Nathan, przestań się gapić. To krępujące - zaśmiałam się, ale chyba źle to odebrał, bo on też się zaśmiał.
- Piękna jesteś.
- Chyba dosyć mocno uderzyłeś się w głowę. Może zrobię ci herbaty, chcesz?
- Tak, tak , ale zaraz wrócisz prawda? - zrobił smutne oczka.
- Wrócę, ale załóż koszulkę - oznajmiłam , po czym wyszłam.
Zeszłam do kuchni zrobić herbatę dla Nathana. Taką jaką radzili mi chłopcy, z mlekiem. Nie rozumiałam tylko jak ktoś może to pić, mi się to wydawało ochydne. No nic, zrobiłam tą herbatę i poszłam do pokoju Nathana , chociaż nie byłam pewna czy wszystko z nim w porządku.
- Jestem z twoją herbatą - weszłam do pokoju.
- Ooo, dziękuję - wziął łyka i odstawił kubek - a mogę prosić o coś jeszcze?
- Yhym? o co ? - Spytałam
- O ciebie - złapał mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie.
- Możesz prosić - zabrałam jego ręce - czy dostaniesz , to inna sprawa - podałam mu znów kubek.
Chwilę potem wszedł lekarz.
- To jest Nathan - wskazał Max.
- Dobrze, proszę, czy mogłaby pani wyjść ? - spytał uprzejmie starszy pan.
- Oczywiście - Wyszłam i razem z chłopcami czekałam za drzwiami.
Po jakichś 20 lub 30 minutach lekarz wyszedł i pozytywnie się do nas uśmiechnął.
- I co z nim - spytał Jay.
- Wszystko jest w porządku. Jeśli dziwnie się zachowywał lub zachowuje to tylko lekki wstrząs mózgu i nie długo powinno mu przejść, ale teraz uważam, że najlepszym rozwiązaniem dla niego będzie odpoczynek.
- Dobrze, zajmiemy się nim. Dziękujemy za pomoc - podziękował Max i odprowadził starszego pana do drzwi.
Lekarz wyszedł, a ja skierowałam się do pokoju , w którym był Nathan. Nawet nie wiem czemu...
- On ma iść spać Alice - zatrzymał mnie Tom.
- Zrozumiałam.
- Ale sam.
- Ugh...zamknij się Parker!
- Dobra, dobra. Musimy go zabrać do jego pokoju.
- To, to nie jest jego pokój?
- Nie. Ten jest gościnny.
- Aaaa. Okey, a jego pokój gdzie?
- Tu obok, tylko uważaj, bo się wkurza jak ktoś tam wchodzi.
- Dobra? - odpowiedziałam niepewnie.
Poszliśmy z Tomem do Nath'a i jakimś cudem wyciągnęliśmy go z pokoju, w krtórym był żeby zaprowadzić go do jego ''pokoju''. Podeszliśmy do drzwi. Nathan sam tam wszedł, potem Tom, a ja nie wiedziałam czy mogę.
- Alice? chodź. I uwierz. To jedyna szansa żeby tu wejść bez konsekwencji - odezwał się Tom.
Weszłam tam niepewnym krokiem, a na myśl przyszło mi ''WOW''. Pokój był niesamowity. Przestronny, ciepły i do tego genialnie urządzony. Duża szafa, oczywiście Full Capy na pierwszym miejscu i nie wiem jakim cudem, ale było czysto. Takie małe królestwo Nathana. Gdzie właściciel skakał po łóżku jakby nigdy w życiu czegoś takiego nie widział. Nie spodziewałam się tego.
- Dobra ja idę , a ty go połóż spać - wyszedł Tom zostawiając mnie z Nathanem.
- Co?! Dobra Alice, uspokój się to tylko zwykłe dziecko , które trzeba położyć spać - mówiłam do siebie.
- Nie jestem dzieckiem! I nie idę spać! - zaprotestował Nathan
- Dobra , nie ważne, ale idź już spać, bo ja też chce już wracać do domu ! - krzyknęłam
- Okey, okey, tylko się przebiorę - wyszedł do łazienki, po chwili wrócił i położył się na łóżku.
Chciałam wyjść, ale Nathan mnie zatrzymał.
- Boli mnie głowa.
- Niedługo przestanie i będzie w porządku - pocieszyłam go i wyszłam.
Chyba zasnął. Ja poszłam na dół do salonu , gdzie naturalnie siedziała już cała banda. Włącznie z dziewczynami.
- I co z młodym? - spytał Max
- Ma dużo spać, bo zachowuje się jak 3 letnie dziecko , przez ten wstrząs mózgu - odpowiedziałam
- Dobra, czyli dużo snu.
- Tak. A właśnie, Kate , jest już późno, musimy się zwijać - oznajmiłam.
- A tak, chłopaki, my musimy spadać - zgodziła się Kate.
- Co? niema nawet mowy. Jest późno i ciemno, a jeśli coś wam się stanie? - spytał Jay.
- Nam? coś się stanie? Błagam...jestem ja i Alice, nic nam nie będzie - machnęła ręką Kate.
- Hah, jasne, ale jednak nalegamy - odezwał się Max.
Spojrzałam pytająco na Kate, a ona skinęła głową co pewnie miało znaczyć tak..więc zgodziłyśmy się zostać.
***
- Kate, czy mogłabyś mi podać ten dezodorant? - wskazałam
- Proszę.
- A teraz , któregoś z panów proszę o koszulkę.
- O nie - powiedzieli chórem.
- Serio?!
- Niestety - wzruszył ramionami Max.
- Ugh....to się chociaż odwróćcie!
Zdjęłam koszulkę i spryskałam dezodorantem. Przyłożyłam nathanowi do twarzy, a on zaczął kaszleć i wreszcie się obudził. Tak wiem, durny plan , ale w tamtej sytuacji starałam się wymyślić coś na szybko. Założyłam z powrotem koszulkę , mimo , że cała śmierdziała męskim dezodorantem.
- Gdzie ja jestem, co się stało?
- Uderzyłeś się w głowę, leżysz na podłodze.
- Yhym? auu.
- A właśnie, sio! muszę mu to opatrzeć.
- Okey ! idziemy! Młody? lepiej powiedz ''Dziękuję''- powiedział Tom i wszyscy wyszli.
- Amm...Dziękuję ?- Odezwał się Nathan.
- Niema za co - powiedziałam podnosząc go.
Pomogłam mu wstać , posadziłam go na łóżku i zaczęłam opatrzać to małe rozcięcie. Najdziwniejsze i dosyć wkurzające było to, że cały czas się na mnie patrzył.
- Nathan, przestań się gapić. To krępujące - zaśmiałam się, ale chyba źle to odebrał, bo on też się zaśmiał.
- Piękna jesteś.
- Chyba dosyć mocno uderzyłeś się w głowę. Może zrobię ci herbaty, chcesz?
- Tak, tak , ale zaraz wrócisz prawda? - zrobił smutne oczka.
- Wrócę, ale załóż koszulkę - oznajmiłam , po czym wyszłam.
Zeszłam do kuchni zrobić herbatę dla Nathana. Taką jaką radzili mi chłopcy, z mlekiem. Nie rozumiałam tylko jak ktoś może to pić, mi się to wydawało ochydne. No nic, zrobiłam tą herbatę i poszłam do pokoju Nathana , chociaż nie byłam pewna czy wszystko z nim w porządku.
- Jestem z twoją herbatą - weszłam do pokoju.
- Ooo, dziękuję - wziął łyka i odstawił kubek - a mogę prosić o coś jeszcze?
- Yhym? o co ? - Spytałam
- O ciebie - złapał mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie.
- Możesz prosić - zabrałam jego ręce - czy dostaniesz , to inna sprawa - podałam mu znów kubek.
Chwilę potem wszedł lekarz.
- To jest Nathan - wskazał Max.
- Dobrze, proszę, czy mogłaby pani wyjść ? - spytał uprzejmie starszy pan.
- Oczywiście - Wyszłam i razem z chłopcami czekałam za drzwiami.
Po jakichś 20 lub 30 minutach lekarz wyszedł i pozytywnie się do nas uśmiechnął.
- I co z nim - spytał Jay.
- Wszystko jest w porządku. Jeśli dziwnie się zachowywał lub zachowuje to tylko lekki wstrząs mózgu i nie długo powinno mu przejść, ale teraz uważam, że najlepszym rozwiązaniem dla niego będzie odpoczynek.
- Dobrze, zajmiemy się nim. Dziękujemy za pomoc - podziękował Max i odprowadził starszego pana do drzwi.
Lekarz wyszedł, a ja skierowałam się do pokoju , w którym był Nathan. Nawet nie wiem czemu...
- On ma iść spać Alice - zatrzymał mnie Tom.
- Zrozumiałam.
- Ale sam.
- Ugh...zamknij się Parker!
- Dobra, dobra. Musimy go zabrać do jego pokoju.
- To, to nie jest jego pokój?
- Nie. Ten jest gościnny.
- Aaaa. Okey, a jego pokój gdzie?
- Tu obok, tylko uważaj, bo się wkurza jak ktoś tam wchodzi.
- Dobra? - odpowiedziałam niepewnie.
Poszliśmy z Tomem do Nath'a i jakimś cudem wyciągnęliśmy go z pokoju, w krtórym był żeby zaprowadzić go do jego ''pokoju''. Podeszliśmy do drzwi. Nathan sam tam wszedł, potem Tom, a ja nie wiedziałam czy mogę.
- Alice? chodź. I uwierz. To jedyna szansa żeby tu wejść bez konsekwencji - odezwał się Tom.
Weszłam tam niepewnym krokiem, a na myśl przyszło mi ''WOW''. Pokój był niesamowity. Przestronny, ciepły i do tego genialnie urządzony. Duża szafa, oczywiście Full Capy na pierwszym miejscu i nie wiem jakim cudem, ale było czysto. Takie małe królestwo Nathana. Gdzie właściciel skakał po łóżku jakby nigdy w życiu czegoś takiego nie widział. Nie spodziewałam się tego.
- Dobra ja idę , a ty go połóż spać - wyszedł Tom zostawiając mnie z Nathanem.
- Co?! Dobra Alice, uspokój się to tylko zwykłe dziecko , które trzeba położyć spać - mówiłam do siebie.
- Nie jestem dzieckiem! I nie idę spać! - zaprotestował Nathan
- Dobra , nie ważne, ale idź już spać, bo ja też chce już wracać do domu ! - krzyknęłam
- Okey, okey, tylko się przebiorę - wyszedł do łazienki, po chwili wrócił i położył się na łóżku.
Chciałam wyjść, ale Nathan mnie zatrzymał.
- Boli mnie głowa.
- Niedługo przestanie i będzie w porządku - pocieszyłam go i wyszłam.
Chyba zasnął. Ja poszłam na dół do salonu , gdzie naturalnie siedziała już cała banda. Włącznie z dziewczynami.
- I co z młodym? - spytał Max
- Ma dużo spać, bo zachowuje się jak 3 letnie dziecko , przez ten wstrząs mózgu - odpowiedziałam
- Dobra, czyli dużo snu.
- Tak. A właśnie, Kate , jest już późno, musimy się zwijać - oznajmiłam.
- A tak, chłopaki, my musimy spadać - zgodziła się Kate.
- Co? niema nawet mowy. Jest późno i ciemno, a jeśli coś wam się stanie? - spytał Jay.
- Nam? coś się stanie? Błagam...jestem ja i Alice, nic nam nie będzie - machnęła ręką Kate.
- Hah, jasne, ale jednak nalegamy - odezwał się Max.
Spojrzałam pytająco na Kate, a ona skinęła głową co pewnie miało znaczyć tak..więc zgodziłyśmy się zostać.
***
Taaa, kilka godzin minęło od naszej (teraz sądzę, że głupiej) decyzji zostania na noc u chłopaków. Sądzę tak, ponieważ, po nie całych piętnastu minutach zaczęły się długie i nudne rozmowy, oraz pytania. Mnóstwo pytań. W większości były dziwne lub niezręczne. Gdybym wiedziała, że tak będzie, nigdy bym nie została tam na noc.
- Alice, czemu ty tak nienawidzisz Nathana? - odezwał się JAy.
- Nie wiem , o co wam chodzi.
- Alice... - przewróciła oczami Kate.
- Ugh...Dobra, ale to nie jest tak, że go nienawidzę, po prostu zrobił złe pierwsze wrażenie.
- A tak, na prawdę , to co o nim myślisz.
- To głupie!
- Wcale nie, powiedz - wtrącił się Tom.
- Okey...Myślę, że jest... Miły, zabawny i w ogóle...
- Czyli jednak trochę mnie lubisz? - usłyszałam głos za sobą i nagle mnie sparaliżowało.
___________________________________________________________________
Jest z powrotem! Po trochę długiej nieobecności , ale wróciłam! Oto kolejny rozdział, ale bardzo was proszę o komentarze!
Jest z powrotem! Po trochę długiej nieobecności , ale wróciłam! Oto kolejny rozdział, ale bardzo was proszę o komentarze!
Alice ;*